Bartnictwo- odrodzenie staropolskiej tradycji
Barcie u stóp Alp
W dniach 25-30 marca w miejscowości Kriens w Szwajcarii odbył się międzynarodowy kurs bartniczy zorganizowany przez FreeTheBees.
Uczniowie bartnictwa pochodzili głównie ze Szwajcarii, byli też Anglicy, Niemcy oraz Austriak. Kurs prowadzili bartnicy z Polski: Przemek Nawrocki, Jacek Adamczewski, Andrzej Pazura i Tomasz Dzierżanowski.
Kursanci zaznajomili się z techniką wykonania barci i kłody oraz mieli okazję napracować się do woli przy ich dzianiu. W efekcie u stóp Alp powstały 4 kłody i 3 barcie. Ciekawostką jest że po raz pierwszy w historii barć wykonano w sośnie wejmutce. Jest to gatunek pochodzący z ameryki północnej gdzie bartnictwa nigdy nie było.
Końcowym elementem kursu było zaznajomienie się uczniów z różnymi sposobami wchodzenia do barci tj. za pomocą leziwa, za pomocą kiramu (technika baszkirska) i metod kombinowanych (tradycyjnych i alpinistycznych). Szczególne zainteresowanie wzbudziła polska technika wchodzenia do barci (za pomocą leziwa).
Ostatniego dnia na kłodach i barciach wyciosano znaki bartne. Znak został spontanicznie zaprojektowany i wybrany przez uczestników kursu dla organizacji FreeTheBees.
Kurs w Szwajcarii wzbudził duże zainteresowanie wśród tamtejszych pszczelarzy, leśników i dziennikarzy.
Kurs bartniczyBartnictwo w Szwajcarii
Mimo krótkiego pobytu szwajcarzy odwiedzili trzy ośrodki bartnicze: w Puszczy Pilickiej, w Biebrzańskim i w Wigierskim Parku Narodowym. Obserwowali przygotowanie zasiedlonych barci do zimy, zapoznali się też z podstawowymi narzędziami bartnika oraz z różnymi sposobami wchodzenia do barci nie wyłączając ostrwi. W drodze powrotnej zwiedzili Skansen Kurpiowski, w którym są liczne kłody i fragmenty barci. Duże zainteresowanie gości budziły wszelkie informacje z etapu przywracania i funkcjonowania bartnictwa. Chętnie dzielili się swoimi doświadczeniami w „uwalnianiu pszczół” i hodowli w sposób równoważący potrzeby ekonomiczne i przyrodnicze. Bartnictwo w Szwajcarii zanikło co najmniej 100 lat wcześniej niż w Polsce ale to nie powinno stanowić problemu w jego przywróceniu. Kto wie, może w przyszłości Szwajcaria będzie się kojarzyć nie tylko z bankami, serem czy gwardzistami ale też z dzikim miodem i bartnikami. Puszcza Kurpiowska
Starodrzewi w Puszczy zostało już niewiele ale na szczęście udało się odnaleźć odpowiednią sosnę. Przy dzianiu pierwszej od ponad 100 lat barci na Kurpiach pomagał mi Paweł Olender. Oprócz dziania kurpiowski bartnik uczył się wchodzenia do barci na leziwie. Dawniej Kurpie były zagłębiem bartnictwa. Czasy świetności zostały gwałtownie przerwane przez zaborców. Podczas stosunkowo krótkiego zaboru pruskiego w latach 1799 – 1806 nieczynnych było 4 tysiące barci w tym zniszczono 1 200 takich drzew. Następnie władze carskie zaboru rosyjskiego niemal całkowicie zlikwidowały bartnictwo wydając nakaz niszczenia wszystkich barci. W efekcie w roku 1847 czynne były jedynie 33 barcie. Dziś ostatnie barcie z tamtych lat można obejrzeć w Rezerwacie Czarnia. Ze względów historycznych i przyrodniczych Puszcza Kurpiowska, jak mało które miejsce, jest odpowiednia dla ekstensywnej hodowli pszczół w barciach. Myślę że na obecne możliwości Puszczy kilkanaście - kilkadziesiąt barci jest bardzo realne. Na razie jedna barć to za mało by przywrócić tradycje, chronić przyrodę ale pierwszy krok został zrobiony. Goście z Południowego UraluW sierpniu na zaproszenie Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych gościli w Spale: Michaił Kosariew – dyrektor zaprzyjaźnionego z polskimi bartnikami rezerwatu Szulgan-Tasz, dyrektor parku narodowego Baszkiria oraz przedstawicielka Mnisterstwa Ochrony Środowiska Republiki Baszkirii. Fot. Radosław Trzciński |